Przesuszony skalp, co robić?

Hello Sweethearts!
Wiele z Nas ma problemy ze skalpem. Zawsze uważałam, że jestem szczęśliwą posiadaczką pancernego skalpu, którego nic nie rusza. Niestety, myliłam się. O tym co się dzieje, o moich podejrzeniach i planach na odsiecz przeczytacie w dalszej części.



Prawie nigdy nie skupiałam się zbyt specjalnie na skórze głowy. Prawdę mówiąc, zaczęłam to robić dopiero kilka tygodni temu. Nigdy nic mnie nie podrażniało, swędziało tylko wtedy, gdy ewidentnie źle spłukałam szampon, łupież miałam pierwszy i ostatni raz ponad 10 lat temu, a zniknął przy pomocy head&shoulders. Więc jak same widzicie, nie musiałam zwracać zbyt dużej uwagi na skalp. Ale kilka tygodni temu zaczęło się coś dla mnie niespotykanego.

Co się dzieje? 

Skalp zaczął niemiłosiernie swędzieć. Źle spłukałam szampon albo maskę, trudno. I umyłam głowę jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze. Nie pomogło. Zmieniłam szampon. Nic. Zrobiłam peeling. Pomógł na swędzenie, ale skóra nadal jest sucha. Nie czuję ściągnięcia, pieczenia, nadwrażliwości. Nie ma żadnych zaczerwienień i stanów zapalnych. Jak mam przez kilka godzin spięte włosy, bolą mnie cebulki. Nigdy tego nie było. No i wypadają kosmicznie. Sądziłam, że to jesień, ale teraz nie jestem pewna. Przecież sucha skóra to słabsze mieszki. Sam skalp jest tak suchy, że aż swędzi i łuszczy się tak maleńkimi płatkami, jakbym delikatnie posypała całą głowę mąką.

Co mogło być przyczyną?
  • Używanie suszarki ze zbyt ciepłym nawiewem. Była suszarka. Nie parzyła, ale jednak było ciepło.
  • Mycie włosów w zbyt ciepłej wodzie. No to już bardziej. Jestem zmarzluch i mam chyba zawyżone odczuwanie ciepła (odczuwam ciepło później, albo coś musi być o naprawdę bardzo, bardzo wysokiej temperaturze).
  • Zbyt częste mycie głowy. Niekoniecznie. Myję tak jak zawsze, co 2-3 dni.
  • Suchy szampon. Nie używałam ostatnio w ogóle.
  • Szampony z mocnymi detergentami. Używałam, ale sądzę, że to nie to. Po barwie pokrzywowej się uspokoiło. Wczoraj umyłam skalp balsamem na łopianowym propolisie Babuszki Agafii i właśnie wczoraj zauważyłam we włosach "mączkę".
  • Kosmetyki na bazie "złego" alkoholu (denaturowanego, izopropylowego, etylowego) - staram się unikać z reguły, ale ostatnio nic nie wcierałam, a masek nigdy nie nakładam na skórę głowy.
  • Produkty do stylizacji. Używam może 5 razy w roku, i nigdy nie nakładam ich u nasady włosów.
  • Farbowanie włosów. Eee. Nie.
  • Wcierki zawierające zioła. Jak wyżej. Nie wcierałam.
  • Płukanki o mocno kwaśnym pH. Nie płukałam.
  • Zła dieta. No zła.
  • Stres, niedosypianie, przemęczenie. Ostatnio sporo tego u mnie.
  • Pora roku. Szkoda, że nie mieszkam w Kalifornii. Tam nie ma jesieni...


Wypisałam potencjalne przyczyny ogólnie, nie tylko moje.

W moim przypadku myślę, że wina może leżeć w peelingu cukrowym, który zrobiłam być może w zbyt krótkim odstępie czasu.
Niedokładne spłukanie balsamu łopianowego. Ciężko się zmywa sam w sobie, płukałam głowę chyba z 15 minut, ale może się nie udało.
Zła dieta. Wiem, wiem. Mea culpa. Postaram się to zmienić.
Zbyt ciepła woda i nawiew. Odstawiam suszarkę i zamarzam pod prysznicem ;)


"Biały pyłek" widoczny na zdjęciu, to właśnie odpadająca, sucha skóra.


Jak chcę sobie z tym poradzić?

Po pierwsze, chcę wrócić do łagodniejszych myjadeł, a jeśli coś będzie nie tak, to do mojej ukochanej nawilżającej Isany z mocznikiem, o której pisałam w tym poście.
Myślę też o dolaniu odrobiny oleju rycynowego do szamponu. Wyczytałam ten sposób już kilka lat temu, na początku włosomaniactwa i pamiętam, że miałam po nim mnóstwo babyhair, a włosy domywały się bez problemu.
Po drugie -  z pewnością dobrym pomysłem będzie wcieranie czegoś w łepetynę. Myślałam o jantarze, ale boję się, że ma za dużo ziółek. Olej rycynowy - myślę, że może się sprawdzić, będę testowała. Jeśli zacznie przesuszać, zmieszam z innym olejem. W "najgorszym" wypadku zacznę się bawić z kozieradką, mimo że chciałam się za nią wziąć trochę później.
Po trzecie, zacznę jeszcze delikatniej wiązać włosy. Bardzo chętnie zaopatrzyłabym się w gumki twistbands, o, takie - wiecie może gdzie można je kupić stacjonarnie?
To są moje wariacje.

 Co jeszcze jest polecane?

Przede wszystkim nawilżać. Żel aloesowy, żel lniany, wcierki na ich bazie, z dodatkiem mocznika, panthenolu, gliceryny... Można czarować
Delikatne szampony. Detergenty mogą podrażniać, tak już jest.
Wcierki. Wcierając dodatkowo masujemy, czyli pobudzamy ukrwienie, dotleniamy i robimy dobrze.
Odżywiajmy się lepiej. Ważne jest spożywanie pełnoziarnistego pieczywa (witaminy z grupy B), tłustych ryb (kwasy tłuszczowe omega-3 i witamina D), nasion dyni  (cynk), suszonych moreli, daktyli, rodzynek, śliwek (żelazo), niskotłuszczowych produktów mlecznych (wapń), orzechów (selen), awokado, oleju słonecznikowego, masła orzechowego naturalnego i niesolonego (witamina E), jajek (cysteina i metionina). 
Nie bójmy się lekarza. Przesuszony i zaniedbany skalp może prowadzić do rozwoju łupieżu (zarówno suchego jak i tłustego), może być przyczyną łojotoku i łojotokowego zapalenia skóry.

Dlaczego skalp jest tak ważny?

Przesuszona skóra nie jest w stanie wytworzyć zdrowych, mocnych, lśniących i elastycznych włosów. W efekcie włosy rosną słabe, łamliwe, często matowe. Niestety kosmetyki w takiej sytuacji wiele nie pomogą. Maskują tylko między myciami faktyczny stan, ale wystarczy na moment je zaniedbać i może pojawić się problem. Na dodatek strasznie wątła jest też cebulka, włos ledwo trzyma się w skórze, a ona z kolei nie jest odpowiednio elastyczna i napięta by utrzymać cebulki. To tak jak z ogródkiem: łatwiej jest wyrwać marchew z wilgotnej, zdrowej gleby czy z suchej i jałowej?

Jak dbacie o skórę głowy?
Macie podobne problemy?

9 komentarzy:

  1. Ja mam zupelnie odwrotny problem i szampony ze sls sa moimi sprzymierzencami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie tego nie rozumiem - u mnie nie powinny sie sprawdzać, a barwa zrobiła mi dobrze, mimo, że to klasyczny zdzierak.
      Buziaki :-*

      Usuń
  2. ja zmagam się z wypadaniem włosów, u siebie przesuszonego skalpu nie zauwazylam jeszcze nigdy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Delikatne szampony nie są w stanie umyć moich włosow :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Także od jakiegoś czasu mam suchą skórę głowy ale coraz mniej to odczuwam bo nawilżam ją jak tylko mogę. Polecam Ci żel Cerkogel 10% lub może lepszy będzie 30% mi pomógł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, polecam oklad z siemienia lnianego. Skora glowy dala i daje mi wciaz popalic ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja polecam żel aloesowy Gorvity ;) Jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*