Kosmetyki, których używam

Hello Sweethearts!

Nie jestem zwolenniczką wszelkiego typu "hauli", czy chwalenia się tym, że rano w piekarni kupiłam 4 bułki i drożdżówkę, a w kiosku obok mordercze papierosy.
Doszłam jednak do wniosku, że powinnam zrobić wpis dotyczący kosmetyków, których obecnie używam, ponieważ na dłuższą metę będzie mi w ten sposób dużo łatwiej przypomnieć sobie przeszłą pielęgnację. Przy okazji może również podsunę Wam jakiś kosmetyczny pomysł, albo przekonam do jakiegoś produktu.
W tym poście pominę kompletnie półprodukty, o których pisałam tutaj.
Odpowiem więc teraz na szalenie ważne dla każdej włosomaniaczki pytanie:
Jakich kosmetyków używam?

Szampony:

Babydream - kultowy wśród włosomaniaczek, łagodny szampon do codziennej pielęgnacji. Nie jestem jego zagorzałą fanką, jeśli znajdę odpowiednie zastępstwo, pewnie go odstawię. Spełnia swoje zadanie, nie mam problemów nawet z domyciem oleju (bez emulgowania!) i uwielbiam jego pudrowo - dziecięcy zapach.
Dostępny w Rossmannach, ok 5zł/200ml
Barwa ziołowa - szampon pokrzywowy - szampon silnie oczyszczający, dzięki zawartości SLS. Krótki, prosty skład. Nie bardzo jest się nad czym rozpisywać.
Swój kupiłam w Tesco, za niespełna 3zł/250ml
Isana Med Urea Shampoo - pełna recenzja jest dostępna tutaj.

Odżywki:

Green Pharmacy - Balsam do włosów - Olejek łopianowy - bardzo lubię balsamy Green Pharmacy, używałam jeszcze wersji pokrzywowej, ale z łopianem polubiłam się bardziej. Moje włosy są bardziej mięsiste, błyszczące i ewidentnie wzmocnione. Do tego ten piękny, ziołowy zapach!
Rossmann, niecałe 8zł/300ml

Maski:

Kallos Silk - zdecydowanie podbił moje serce, jak do tej pory to najlepszy kallos jakiego używałam. Dociąża moje puszące się końce, dzięki czemu wspaniale błyszczą i są zdyscyplinowane.
Kupuję na allegro, ok 8zł/1000ml

Kallos Color - skusiłam się na niego pod wpływem przychylnych opinii w internecie i zakochałam się w nim od pierwszego powąchania. Nie miałam jeszcze okazji używać, ale cierpliwie czeka na swoją kolej. No i jest przecież węgierski (Ach, te sentymenty! )
Hebe, 5,49zł/275ml


Oleje:

Babydream fur mama - mieszanka naturalnych olei, z założenia przeznaczona do uelastycznienia i zachowania nawilżenia w skórze. Dlaczego więc nie miałaby robić tego samego z włosami?
Rossmann, ok 10zł/250ml

Gliss Kur hair repair ultimate color eliksir z olejkami pielęgnacyjnymi - również mieszanka naturalnych olei, świetna do zabezpieczania włosów ze względu na zawartość lekkich silikonów. Szalenie męczy mnie zapach, mam nadzieję, że niedługo się tego pozbędę.
Skład: Cyclomethicone, Dimethiconol, Heliantus Annus Seed Oil, Octocrylene, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Olea Europea Fruit Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Parfum, Linalool, Anise Alcohol, CI 40800.
Kupiłam w Rossmannie, w promocji. Cena regularna ok 30zł/75ml


Mgiełki:

Gliss Kur serum deep repair - ekspresowa odżywka regeneracyjna - dwufazowa bomba silikonowa. Lubię jej używać na niesprzyjającą pogodę. Nie wierzę w obietnice producenta, że w tydzień naprawi mi ponad 10 lat zniszczeń, ale takie obietnice zawsze ładnie brzmią i tli się iskierka nadziei, wbrew jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi. Zwykle potrafi okiełznąć puch, nabłyszcza i utrwala skręt, którego nie mam ;) Myślę, że warto mieć coś podobnego w swojej pielęgnacji.
Regularnie kosztuje ok 15zł/200ml, obecnie w promocji za 9,99zł w Rossmannie (oferta ważna do 28.06).

Suche szampony:

Batiste. Nie mogło być inaczej. Używałam wiśniowego, obecnie mam tropikalny. Nie mam pojęcia czym pachną, ale na pewno nie wiśniami ani tropikami. Mimo to uwielbiam te zapachy i skuteczność w sytuacjach awaryjnych.
Dostępne m. in. w Hebe, Douglasie i Rossmannach, ok 15zł/200ml

Wcierki:
Jantar, odżywka z wyciągiem z bursztynu - pomijając fakt, że nie mam pojęcia, jak można wycisnąć cokolwiek z kamienia, żeby otrzymać ekstrakt, to nie ma sobie równych. Odżywia skórę głowy, powoduje wzmocnienie włosów i wysyp baby hair. Do tego ma wspaniały ciężki, męski zapach. Nie potrzebuję nic więcej.
Do kupienia w aptekach, ok 12zł/100ml


Jak widzicie, nie mam szalenie dużo kosmetyków. Staram się najpierw zużyć to co mam, zamiast kupować kolejną rzecz, ale nie zawsze się to udaje. W końcu jestem babą :)

 


2 komentarze:

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*